Rejs prowadzony przez człowieka morza kpt.ż.w. Tomasza Gralę był rzecz jasna jak zwykle udany. Choć zapowiadało się różnie – goniły nas sztormy o których mówiono już kilka dni przed wyjściem w morze. Załoga czuła spokój dzięki wprawionej w boju załodze stałej i oficerom wachtowym. W pokładowej mesie miały miejsce spotkania przy instrumentach. Czyli były pieśni kubryku ;). A w noc Sylwestrową było odlotowo-zabawowo-przebierańcowo. Myślę, że każdy zapamięta ten rejs z jak najlepszej strony.
